Czy kiedykolwiek myśleliście nad zakupem domku letniskowego w jakiejś turystycznej miejscowości, do której uciekalibyście zmęczeni monotonią dnia powszedniego? My podróżując przez te wszystkie lata zawsze wiedzieliśmy, że nie jest to opcja dla nas. Świat jest zbyt wielki i zbyt piękny, by wracać wciąż w to samo miejsce. Potrzeba odkrywania coraz to nowszych zakątków kreśliła kolejne trasy na mapie. Aż tu nagle meldujemy się w Santa Fe w Nowym Meksyku i dostaję olśnienia. To chyba jedno z najbardziej niezwykłych i klimatycznych miejsc jakie dane mi było odwiedzić.

Architektura

Po pierwsze: urzekająca architektura inspirowana budownictwem i kulturą indiańskiego plemienia Pueblo. Charakterystyczne jest tu wykorzystanie cegły suszonej na słońcu (tzw. adobe), a nie cegły wypalanej. Otrzymywana jest ona m. in. z gliny wymieszanej z trawą, słomą, plewami itp. organicznymi składnikami.  Dla wzmocnienia budowli używano także kamienia i drewnianych belek, które czasem kokieteryjnie wychylają się z elewacji. Gdy tak przechadzamy się kolejnymi ulicami, wyobrażam sobie jak budzę się w jednym z tych domków, otwieram niebieskie okiennice, zaparzam kawę i patrzę na współczesnych ludzi krzątających się po mieście przypominającym dawna hiszpańską kolonie. Tak jakby czas się tutaj zatrzymał, a przynajmniej mocno zwolnił. Nowsze budownictwo wykorzystywało już co prawda nowocześniejsze metody do ogólnej konstrukcji, ale wg odgórnych, miejskich wytycznych stylistyka zewnętrzna każdej nowej nieruchomości musi nawiązywać do architektury oryginalnej. Zarówno budynki użytku publicznego jak i prywatne domy.

Osadę odkryli Hiszpanie w XVII w. i w 1610 założyli tu miasto Santa Fe (,,Święta Wiara”) w ramach swojej misji chrystianizacji dzikich plemion. Pierwsi mieszkańcy zostawili po sobie liczne zabytki: Kościół San Miguel (1610 r.), Pałac Gubernatorów (1610 r.), Kaplica Loretto (1873r), Bazylika katedralna św. Franciszka z Asyżu, czy też ,,Najstarszy dom w USA”.

Sztuka

Po drugie: wszechobecna sztuka – dosłownie wdychasz ja wraz z powietrzem. Dla osób z bardziej przyziemnym spojrzeniem na takie sprawy – po prostu się o nią potykasz na każdym kroku. Ilość galerii jest tak niemożliwa do ogarnięcia, że nie wiem jak długo trzeba by tam być, aby móc odwiedzić wszystkie. To artystyczne centrum powstało za sprawą chętnie zamieszkujących tu malarzy, rzeźbiarzy, fotografów oraz innych artystów (i stale przyciąga nowych). Mniejsze i większe dzieła sztuki wylewają się z galerii na chodniki i podwórka. Raz obrazy i rzeźby, raz kamienne fontanny, raz metalowe rzeźby tańczące na wietrze. Do tego liczne sklepiki i stoiska z rękodziełem lokalnych rzemieślników – biżuteria, dekoracja domu, artykuły użytku codziennego, tekstylia itd. Konia z rzędem temu kto nie skusi się na nic błądząc między straganami. Na zakupy w galeriach przy Canyon Road potrzeba już jednak znacznie większego budżetu.

Meow Wolf

A na deser: interaktywna galeria Meow Wolf – absolutnie FENOMENALNA! Umieszczona w magicznym domu instalacja wciąga i zachęca do eksploracji. Kolejne pokoje przenoszą uczestników w jakiś nowy nieznany wymiar. Raz przejście jest w kominku, raz w pralce, a raz w lodówce. Nic nie jest oczywiste. Każde pomieszczenie ma swoją indywidualną, dziwaczną stylistykę. Trochę to przywodzi na myśl klimat serialu Stranger Things. Instalację stworzył artystyczny kolektyw zrzeszający prawie 200 artystów i inżynierów z przeróżnych dziedzin. W zasadzie to nadal tworzy, bo ciągle coś jest dorabiane lub zmieniane. Świetna, niezapomniana i wielorazowa zabawa gwarantowana.

Pod koniec dnia wiemy już na pewno, że jeśli kiedykolwiek w jakimkolwiek zakątku ziemi chcielibyśmy mieć swój wakacyjny kawałek podłogi, to pierwsze na liście będzie właśnie Santa Fe. Wiemy też, że odwiedzając to miasto następnym razem zamiast motelu poszukamy jakiejś małej, uroczej lepianki wśród prywatnych ogłoszeń w serwisie typu Airbnb (co i Wam w ciemno polecamy). Już się nie mogę doczekać 😉

Sabina