Rok 2024 okazał się wyjątkowy – z jednej strony zrealizowaliśmy długo wyczekiwaną podróż na Alaskę (jedną z najlepszych w moim życiu), z drugiej zdecydowałam się na spontaniczną operację oczu. Ta decyzja umożliwiła mi dosłownie lepsze widzenie świata, co wpłynęło nie tylko na codzienne funkcjonowanie, ale także na postrzeganie piękna kanadyjskiej i alaskańskiej przyrody.
Styczeń
Rok zaczęliśmy od krótkiej, służbowej podróży do Milwaukee w stanie Wisconsin, a tam nie mogliśmy odpuścić sobie jednego z najważniejszych punktów na mapie miasta, czyli Milwaukee Art Museum. Budynek to dzieło hiszpańskiego architekta Santiago Calatravy i wygląda jak wielki ptak z rozpostartymi skrzydłami, tuż przy jeziorze Michigan. W środku zgromadzono sztukę światowego formatu – od klasyków po nowoczesne instalacje. Idealne miejsce dla każdego fana architektury i sztuki!









Aktywowaliśmy także aplikacje Canoo, która umożliwia nowym obywatelom Kanady (także nowym stałym rezydentom) bezpłatne lub zniżkowe wstępy do muzeów, galerii, parków narodowych i prowincjonalnych, a także na wydarzenia kulturalne. W całym kraju, przez jeden rok. Powstała, aby wspierać nowych Kanadyjczyków w odkrywaniu bogatej historii i piękna swojego nowego domu, ułatwiając podróżowanie i integrację z kulturą kraju. Po uzyskaniu obywatelstwa ma się rok na jej aktywowanie i od momentu aktywacji ważna jest przez kolejne 12 miesięcy. Intensywnie korzystaliśmy z niej tego lata i nie tylko.
Luty
Pierwsze miejsce jakie odwiedziliśmy z aplikacją Canoo to Little Canada w Toronto. Jest to jedno z nowszych, fascynujących miejsc w Toronto, które przenosi odwiedzających w miniaturowy świat Kanady. Na ogromnych, szczegółowo odwzorowanych makietach można zobaczyć słynne kanadyjskie miasta, krajobrazy i zabytki. Każda scena jest pełna realistycznych detali, od budynków i ludzi po poruszające się pojazdy. Little Canada to taka Kanada w pigułce.










W lutym sprawdziliśmy także największe w Kanadzie targi dedykowane aktywnościom outdoorowym, czyli Outdoor Adventure Show. Wszystko było bardzo ciekawe, ale najbardziej interesowała nas sekcja campingowo-vanlifowa, gdzie wystawcy prezentowali najnowsze namioty, śpiwory, kuchenki turystyczne i inny sprzęt przydatny w terenie. Mieliśmy także okazję potestować np. lornetki, czy łatwe do ogarnięcia w terenie jedzenie.


Marzec
Na początku marca udaliśmy się do Lungovita Beach Retreat. To nie tylko ciekawe miejsce na nocleg, ale też przemyślana harmonia natury i komfortu – idealna przestrzeń na zresetowanie umysłu. Położony nad spokojnymi wodami jeziora Erie, ten wyjątkowy ośrodek oferuje wszystko, czego potrzeba, by oderwać się od codzienności. Goście mogą korzystać z prywatnej plaży, podgrzewanych basenów, sauny, a nawet z zajęć jogi. Dodatkowo okoliczne szlaki piesze i rowerowe zachęcają do odkrywania uroków regionu Essex. Ten natomiast oferuje liczne lokalne winnice, w których można spróbować win produkowanych z winogron dojrzewających w tym klimacie. To był bardzo udany weekend.











W ramach kolejnej podróży służbowej odwiedziliśmy Cincinnati w Ohio. Zaczęliśmy od American Sign Museum – miejsca pełnego neonów, kolorowych szyldów i reklam w klimacie retro. Dodatkowo widzieliśmy jak w praktyce powstają te kolorowe cudeńka.








Kolejnym punktem było National Underground Railroad Freedom Center – muzeum, które porusza i umysł, i serce. Poznaliśmy historię ucieczek niewolników i pomocy, jaką oferowali mieszkańcy Ohio w ich drodze ku wolności, ku Kanadzie. Niezwykłe miejsce, które daje do myślenia, zarówno o dawnym, jak współczesnym niewolnictwie.





Wypad zakończyliśmy na Findlay Market, najstarszym targu w Ohio. Cincinnati zapamiętam także z przepięknych murali.
















Także w marcu idąc na żywioł, zaledwie tydzień po badaniach i konsultacji położyłam się na łóżko do zabiegu laserowej korekcji wzroku LASIK. Mega się cieszę, że podjełam tą decyzje, choć wyczerpałam chyba roczny limit kortyzolu. Perspektywa takiej ingerencji w moje oczy była bardzo poza moją strefą komfortu. Przez lata byłam uzależniona od okularów i soczewek kontaktowych, a ten zabieg trwał zaledwie kilkanaście minut! Z perspektywy codziennego komfortu to ogromna zmiana – widzenie świata „na żywo” jest naprawdę wspaniałe! Tuż po mnie na zabieg umówiły się dwie kolejne osoby z firmy. Polecam każdemu, kto rozważa taki zabieg – warto! Pamiętajcie jednak, że kluczowy jest wybór dobrego specjalisty i rzetelna konsultacja.
Fenomenalne muzeum udało nam się odwiedzić na koniec marca, choć wcale nie było moim pierwszym typem w Dayton (Ohio). Powiedzieć o National Museum of the United States Air Force, że mają rozmach to jak nie powiedzieć nic. W kilku hangarach umieszczono ponad 400 eksponatów, głównie pełnowymiarowych samolotów z różnych okresów historycznych. Stanowczo za mało przewidzieliśmy na nie czasu i musieliśmy wrócić w lipcu. Minimum jeden pełny dzień jest potrzebny, a najlepiej dwa. Spokojnie, nie trzeba za wejściówkę płacić dwa razy, bo właściwie nie trzeba ani razu – muzeum ku mojemu absolutnemu zaskoczeniu jest darmowe. W sensie rozumiem, że jest darmowe dla Amerykanów, ale że dla wszystkich innych turystów? Takie ogromne, intensywne muzeum? W zamian za dobrowolny datek można natomiast otrzymać mapkę muzeum, która jest dosyć przydatna. Jeśli będziecie kiedyś w okolicy to zdecydowanie polecamy to muzeum odwiedzić i to bez względu na poziom zainteresowania lotnictwem amerykańskim czy w ogóle jakimkolwiek.









Kolejnego dnia, już w Toledo odwiedziliśmy National Museum of the Great Lakes. Poznaliśmy w nim głębokie tajemnice jezior, które przez wieki były nie tylko ważnym szlakiem handlowym, ale też świadkiem niejednej tragedii. Wystawy poruszają też temat ekologii Wielkich Jezior i wyzwań z jakimi mierzy się ten region – od zanieczyszczeń po zmiany klimatu.



Kwiecień
W kwietniu w wielu miejscach w GTA można spotkać kwitnące wiśnie, ale tym razem udaliśmy się do Joyce Archdekin Park w Brampton. Park jest mały, ale to czyni go jeszcze bardziej klimatycznym. Ludzie starali się uchwycić tą jasnoróżową magię na zdjęciach, albo relaksowali się na kocach. Wszystko to w mieście, które raczej nie słynie z pocztówkowych widoków. To idealny dowód na to, że nawet w niepozornych miejscach można znaleźć coś pięknego.






A na bloga wiechał wpis o Florydzie:
Czytaj też: Po uszy we Florydzie, czyli 9 naturalnych źródeł
Maj
W maju krótki wypad do Elory, a tam między innymi zobaczyliśmy pocztówkowy wąwóz Elora Gorge, przez który przepływa rzeka Grand River. Strome, wapienne klify sięgają nawet 22 metrów wysokości. Natomiast często fotografowane miejsce z mostem w tle nie znajduje się w Elora Gorge Conservation area, ale w parku miejskim i to nie jest Grand River, tylko Irvine Creek.


Podczas Doors Open Toronto mieliśmy okazję zajrzeć tam, gdzie zwykle wstęp mają tylko pracownicy – do Portlands Energy Centre, jednej z największych elektrowni gazowych w Ontario, należącej do Atura Power. To było ciekawe doświadczenie zobaczyć jak wygląda produkcja energii od kuchni.


Czerwiec
W czerwcu, w ramach Pride Month, ulice Toronto zamieniają się w barwną, tętniącą energią paradę.




Lipiec
Na fali poznawania zaplecza energetycznego Ontario odwiedziliśmy także Elektrownię jądrową Bruce Power, położoną nad jeziorem Huron w Ontario. To prawdziwy gigant w świecie energetyki – produkuje ponad 30% energii elektrycznej w Ontario i jest kluczowym elementem kanadyjskiego systemu energetycznego. Między innymi dzięki Bruce Power, prowincja od 2014 roku całkowicie wyeliminowała elektrownie węglowe.
Kanada jest drugim co do wielkości producentem i eksporterem uranu na świecie, odpowiadając za 15% globalnej produkcji w 2022 roku. Około 80% wydobycia trafia na eksport, a pozostała część zasila unikalne reaktory CANDU w Ontario i Nowym Brunszwiku. Kanada produkuje również ważne izotopy medyczne. Elektrownie jądrowe, generujące ok. 15% energii elektrycznej w kraju, są kluczowe dla redukcji emisji CO2.
Bruce Power oferuje wycieczkę autobusową (miejsca trzeba zarezerwować z wyprzedzeniem) i darmowe Visitor’s Centre, otwarte dla zwiedzających. Znajdują się tam interaktywne wystawy i modele reaktorów, a także informacje o bezpieczeństwie jądrowym i zrównoważonej energii.



Czy ja wspomniałam, że ta elektrownia jest położona nad jeziorem Huron? Tak samo jak MacGregor Point Provincial Park oraz Inverhuron Provincial Park, które odwiedziliśmy zaraz potem. A także miasteczko Southampton znane z piaszczystych plaż i latarni morskiej na Chantry Island. To nie tylko popularne miejsce na relaks i wodne aktywności, ale także część Saugeen Shores, oferującej trasy rowerowe, spacery wzdłuż promenady i zachody słońca uznawane za jedne z najpiękniejszych w Kanadzie.








Na bloga wrzuciłam wpis o naszej drodze do kandyjskiego paszportu:
Czytaj też: Nasza imigracyjna przygoda: od IEC do kanadyjskiego paszportu
Pod koniec lipca, po miesiącach planowania, pakowania i przygotowań, nadszedł wreszcie czas na długo odkładaną, sześciotygodniową podróż na Alaskę. Trasa prowadziła nas przez malownicze krajobrazy, zmieniające się jak w kalejdoskopie – od gęstych lasów po rozległe równiny i to jeszcze zanim dotarlismy do słynnej Alaska Highway.





























Jeśli zaś chodzi o Alaskę – ogromny Park Narodowy Denali na długo pozostanie w naszej pamięci. Spędziliśmy tam parę dni, wędrując szlakami, obserwując dzikie zwierzęta i podziwiając spektakularne krajobrazy.







Jednym z najbardziej magicznych momentów tej podróży był rejs po zatoce Glacier Bay:






oraz kajakarstwo lodowe i wylęgarnia łososi w Seward:








Urzekło nas także Dawson City w Jukonie, kanadyjskie miasteczko niczym z Dzikiego Zachodu. Spacerując po drewnianych chodnikach, mogliśmy niemal poczuć się jak dawni poszukiwacze złota.







Kolejne dni spędziliśmy na trasie Dembster Highway, mijając prawdziwie dzikie, bezkresne tereny, gdzie co jakiś czas na poboczu pojawiały się niedzwiedzie, renifery i …. konie. Gdy w końcu dotarliśmy do osady Tuktoyaktuk w Północnej Kanadzie, poczuliśmy, że jesteśmy na krańcu świata.













Czy możecie sobie wyobrazić jak ciężko jest po takiej cudownej wyprawie wrócić do ,,normalnego życia”? :p
Październik
Sezon dyniowy z kolei zaprowadził mnie do Laura’s Farm Stand w Ontario. To idealne miejsce, aby poczuć atmosferę jesieni, a jednym z głównych punktów sezonowego programu jest popularny corn maze – labirynt z kukurydzy.









W październiku odwiedziłam także Dundurn Castle w Hamilton. To zbudowany w latach 1832-1835 dom wpływowego polityka i przedsiębiorcy. Zamek w stylu klasycystycznym, z elementami neogotyku, łączy elegancję z funkcjonalnością, co czyni go wyjątkowym przykładem architektury tamtej epoki. Największe wrażenie zrobiło na mnie zastosowanie innowacyjnych jak na tamten czas rozwiazań i udogodnień.






Jesień całkiem nieźle prezentowała sie także w Royal Botanical Gardens. Ogrody zajmujące ponad 980 hektarów, oferują odwiedzającym możliwość zanurzenia się w ciszy i spokoju natury. Jesienią najlepiej wyglądają ogrody skalne, w których dominują trawy ozdobne i zimotrwałe rośliny, oraz ogrody wodne – mimo niższych temperatur woda odbija spokojny krajobraz ogrodów. To ostatnie miejsce jakie odwiedziłam dzięki aplikacji canoo.








Listopad
W listopadzie zaczełam pisać pierwszy tekst o Alasce, konretnie o szlaku Stampede. Macie go tutaj:
Czytaj też: Szlak wolności czy śmiertelna pułapka? Historia Szlaku Stampede na Alasce
Grudzień
A potem nadrzedł czas swiąteczny, a Boże Narodzenie warto spędzić z bliskimi. Święta w Polsce to także mieszanka tradycji, smaków i świątecznej magii. Taki wyjazd to nie tylko odpoczynek, ale też przypomnienie, jak ważne są korzenie i bliskość rodziny, szczególnie po długich podróżach.













Podsumowanie
Patrząc wstecz na rok 2024, widzę nie tylko mapę odwiedzonych miejsc, ale także emocje, które im towarzyszyły – zachwyt nad naturą, ekscytację związaną z nowymi doświadczeniami, satysfakcję z pokonywania własnych granic, ale też tesknotę za bliskimi. Teraz, z głową pełną wspomnień i niesłabnącym apetytem na kolejne przygody, jestem otwarta na to, co przyniesie przyszłość!

Tymczasem dzięki za doczytanie do końca!
Sabina

