,,Jesień mnie cieniem zwiędłych drzew dotyka,
Słońce rozpływa się gasnącym złotem.”

Leopold Staff

Jest takie miejsce – ok 200 km od Sault Ste. Marie w Ontario, gdzie znajduje się wciąż działająca, wyjątkowa kopalnia złota. Urodzajnego o tej porze roku złota jesiennego. Można się do niej dostać wyłącznie pociągiem, wyniesionym skarbem będą natomiast oprócz pięknych stop-klatek w pamięci, jedne z najpiękniejszych kaskadowych fotografii jesiennego pejzażu w waszym życiu. Bogactwo złotych i szkarłatnych liści oplatających strugi spadającej wody co roku na przełomie września i października przyciąga śmiałków, którym niestraszna długa droga do obranego celu. A wybrać się w tę podróż naprawdę warto.

Przekonali się o tym między innymi czołowi malarze z kanadyjskiej Grupy Siedmiu, którzy w latach 1918–1923 zużywając niezliczoną ilość pigmentu utrwalali piękno kanionu i jego okolicy na swych płótnach. Skorzystali z możliwości jakie dawała Algoma Central Railway, która w 1911 roku ułożyła tam tory kolejowe. Na obrazach nie miały prawa znajdować się stoły piknikowe, czy inna infrastruktura, która powstała dopiero w 1952 na potrzeby turystyczne. Od otwarcia Parku Agawa Canyon odwiedziło go już ponad 3 miliony ludzi i sfotografowało tysiące mniej lub bardziej wytrzeszczonych obiektywów.

Złoty pociąg

Jedyny pociąg jeździ od czerwca do października i robi tylko jeden kurs dziennie. Odjazd punktualnie o 8:00 – z pasażerami lub bez. Powrót około 18:00. Do pokonania jest 180km w jedną stronę, a że nie jest to pendolino tylko pociąg z założenia turystyczny, to z tych 10 godzin robi się zaledwie półtorej godziny na eksplorowanie kanionu.

I nad tym ubolewam najbardziej, bo jakkolwiek cala wycieczka jest ciekawa, to w samym środku powstałej ponad bilion lat temu i głębokiej na 175 metrów malowniczej dziury chętnie spędziłabym nieco więcej czasu. Jest wprawdzie czas na zobaczenie tego, co jest do zobaczenia (szlaki są krótkie i wszystko jest właściwie blisko siebie), ale już do zatrzymania się na dłuższą chwile i oddania swobodnej kontemplacji niekoniecznie. A byłoby to zapewne niebiańsko mile.

Pociąg wyrusza ze stacji przy 129 Bay Street, Sault Ste Marie, ON. Parking jest darmowy i dość obszerny. Stacje otwierają o 7 rano (można wtedy odebrać bilet), boarding zaczyna się od 7:30.

Złoty bilet

Bilet na złoty pociąg kosztuje normalnie 114 CAD za osobę, ale w szczycie sezonu, czyli od polowy września cena to 137 CAD za osobę. Jesień to czas, kiedy jest tam najpiękniej, ale bilety trzeba rezerwować z dużym wyprzedzeniem, bo znikają jak świeże bułeczki. W razie czego można anulować bilet bez potrąceń do 14 dni przed podróżą (po tym czasie potrącane jest 10%) lub… wskoczyć na miejsce kogoś kto anulował (tak jak my). Rezerwacji można dokonać tutaj. Bilet jest przypisany do wagonu, nie do konkretnego siedzenia. W drodze powrotnej kierunek jazdy będzie odwrócony.

Jesień za oknem

Okna są duże, a za nimi pojawia się kolejno miedzy innymi: Bellevue Valley, Lake Superior’s Goulais Bay, Goulais River, Searchmont Ski Resort, Trout Lake. Za 145 kilometrem (Mile 92) wypatrujcie zakrętu, dzięki któremu będzie można zobaczyć oba krańce wykręconego pociągu przecinającego rzekę Montreal.

W pociągu nie ma Internetu, ale na co on komu kiedy takie widoki śmigają za oknem 😉 Jest za to wagon restauracyjny, w którym można się napić ciepłej kawy i zjeść śniadanie czy też lunch. W cenie biletu jest 10-cio dolarowy voucher do wykorzystania na jedzonko lub napoje (bezalkoholowe). Za to można mieć kanapkę (lub sałatkę), kawę i owocka. Skromne menu prezentuje się tak. Dodatkowo można zabrać swoje własne zapasy jedzenia i picia i skonsumować je w pociągu lub np. w formie pikniku na terenie kanionu (choć serio nie wiem jak można wyłuskać tam czas na spokojne jedzenie)

Jesień pełną piersią

Na miejscu – w parku Agawa Canyon czeka kilka szlaków i wodospadów. Najlepszy jest Lookout Trail, który nagradza wysiłek pokonania ponad 350 schodów przepięknym widokiem na kanion z wysokości 76 metrów. Ten trzeba zrobić koniecznie i najlepiej jako pierwszy co by potem nie zabrakło czasu (albo sił :p). Czas: 30-40 minut.

Odbijając w prawo wejdziecie na Talus Trail, którym dojdziecie do najwyższych wodospadów: Black Beaver Falls (53,3 m) i przepięknego Bridal Veil Falls (68,5 m)

Powrót przez River Trail, który biegnie po drugiej stronie rzeki i prowadzi do najmniejszych wodospadów: Otter Creek Falls (13.7 m).

Szczerze wątpię, żeby zostało komuś jeszcze czasu, ale teoretycznie można także wpaść do sklepiku z pamiątkami w pobliżu domku dla załogi. Najpewniej jednak już dzwoni wam w uszach dźwięk gwiazdka obwieszczający rychły odjazd pociągu. Ci co mieli szczęście zobaczyli bobra, wydrę, świstaka lub czaple. Najczęściej jednak spotyka się wiewióreczki i obcuje z bogatą, kolorową roślinnością tego rejonu.

W drodze powrotnej wielu wpada w objęcia Morfeusza, ale zawsze można doładować się kawą i ostatni raz pooglądać kłębiaste dywany za oknem utkane z żółci, pomarańczy i czerwieni, które szczelnie oplatają pagórki i doliny. Wkrótce jesień się skończy i wszystko to pokryje gruba, biała pierzynka.

Łasi na więcej wrażeń?

Ekipa z Naturally Superior Adventures pomoże dodatkowo zorganizować spływ rzeką Agawa. Miasteczko Sault Ste Marie chętnie zatrzyma was na dłużej oferując pakiety z dwoma lub trzema noclegami, pociągiem i innymi atrakcjami. W mieście znajduje się np. pierwszy zasilany elektrycznie kanał z 1895 roku.

Ewentualnie (aby uciec od bądź co bądź jednak komercji) zamiast do miasteczka można się udać do Parku Prowincjonalnego Superior Lake. Oferuje on między innymi ponad 20-kilometrowy szlak Towab, którym co prawda do samego Kanionu Agawa nie dojdziecie, ale na końcu czeka inny 25-metrowy wodospad – Agawa Falls. Szacuje się, że potrzeba ok 10 godzin na ogarnięcie drogi w tę i z powrotem, po drodze są miejsca kempingowe, jeśli ktoś chciałby zostać na noc. Początek szlaku znajduje się na końcu Frater Road. Więcej info o szlaku tutaj, mapa parku tutaj.

Po skończonej wyprawie najlepiej wpaść na kawę i muffinkę do Tim Hortons. Akurat jest sezon na „wszystko o smaku dyni” – jak co jesień zresztą 😉

Sabina