Kochani, mamy to! Rok 2023 to jest właśnie ten rok od którego po Kanadzie jeździmy już jako obywatele. I to się doskonale składa, bo pierwszy krok w tym kraju postawiliśmy dokładnie 10 lat wcześniej. Tym samym realizujemy kolejny punkt z naszej bucket list – czyli podwójne obywatelstwo. Rok 2023 to także rok w którym Kanadę pierwszy raz odwiedzili moi rodzice, a Georgian Bay skradło serce mojego taty. Sporo tych pierwszych razów tutaj będzie, także zapraszam.
Styczeń
4 stycznia dostaliśmy zaproszenia na Ceremonię Złożenia Przysięgi Obywatelskiej, która miała się odbyć tydzień później – 12 stycznia o 7:45 rano. Gdzie? W naszym własnym salonie, przed ekranem komputera. Takie wirtualne ceremonie wprowadzono w czasie pandemii i nadal były one opcją domyślną. Co prawda istniała możliwość zgłoszenia chęci udziału w tradycyjnej ceremonii, ale zgodnie z informacją z zaproszenia wiązało się to z opóźnieniem procesowania aplikacji i oczekiwaniem na kolejny termin. Zdecydowaliśmy się więc nie ryzykować, mając na uwadze fakt, że nowe paszporty potrzebne nam były na maj, abyśmy mogli zabrać rodzinę do USA. Ceremonia tradycyjna byłaby z pewnością dużo bardziej doniosłym wydarzeniem, ale i taka forma była niezwykle ciekawym i niepowtarzalnym doświadczeniem (toteż oboje zdecydowaliśmy się jednak założyć spodnie 😉
Całość trwała ok. 2 godzin, w tym czasie pocięliśmy na wizji nasze karty Stałego Rezydenta, złożyliśmy przysięgę (m.in. wierności wobec Króla Karola III i jego następców) oraz wspólnie odśpiewaliśmy Hymn Kanady, którego nauczenie się przyszło mi o tyle łatwiej, że od kilku miesięcy był moim alarmem w telefonie i o tyle trudniej, że jego słowa lubią się od co jakiś czas zmienić. Po ceremonii pojechaliśmy na kawę do Tim Hortons, a jeszcze przed końcem miesiąca drogą pocztową otrzymaliśmy nasze certyfikaty.
Luty
Po kilku latach wróciłam do nauki snowboardingu.
Łukasz w tym czasie i we właściwym dla Kanadyjczyka zimowym outficie walczył z zaśnieżonym chodnikiem.
Wysłaliśmy także wnioski o wydanie kanadyjskich paszportów, a sama aplikacja była zaskakująco “trudniejsza” od aplikacji o obywatelstwo. Wymagała bowiem udziału osób trzecich (i w sumie trzech), które ręcząc za ciebie swoim podpisem zwieńczyły wniosek lub oferowały udzielenie referencji w razie potrzeby. Gotowe paszporty dostarczono nam w marcu.
Marzec
Na koniec zimowego sezonu wpadł nam nieplanowany wyjazd na północ – do Temiskaming Shores przy brzegu jeziora. Miasto powstało w 2004 roku z połączenia trzech mniejszych miast i jest teraz drugim najmniejszym pod względem liczby ludności miastem o statusie ‘’city” w prowincji Ontario. O tej porze roku ma super północno kanadyjski urok. Zwłaszcza z tą mini wioską wędkarzy utworzoną na zamarzniętej tafli jeziora i bezkresną pierzyną śnieżną.
Powstał też wpis o ubiegłorocznej podróży do Nowej Fundlandii i Labradoru:
Zobacz też: 20 niezapomnianych doświadczeń z Nowej Fundlandii i Labradoru
Kwiecień
W kwietniu ogarnęliśmy ogródek i rozpoczęliśmy przygotowania do niesamowicie długo odkładanego remontu łazienki.
Po raz kolejny dostałam też pismo z Ministerstwa Transportu, że albo robię egzamin na drugi poziom prawa jazdy albo wypad z baru, tj. moje prawo jazdy G1 traci ważność i muszę wszystko zaczynać od nowa. Takie samo pismo dostałam 5 lat temu. Wtedy stwierdziłam, że prawko G1 mi wystarczy (i tak używałam go głównie jako ID) i tylko powtórzyłam testy teoretyczne. Tym razem postanowiłam jednak zmierzyć się z wyzwaniem i zapisałam się na lekcje przygotowujące do kanadyjskiego egzaminu na prawo jazdy, nadając temu faktowi status ,,ściśle tajny”. Miałam cichą nadzieję informację o moim osiągnięciu sprezentować Łukaszowi na urodziny.
W wyniku tego projektu powstał wpis o tutejszych zasadach ruchu drogowego:
Zobacz też: Rajd Dakar Kanada, czyli jeżdżąc po kanadyjsku
Maj
Egzamin zdałam dzień po wspomnianych urodzinach i w samym epicentrum totalnego remontowego chaosu, który kończyliśmy jeszcze w nocy przed przylotem ziomków z Polski, nakładając ostatnie warstwy farby.
Rodzinkę zabraliśmy do Toronto:
Nowego Jorku:
Bruce Peninsula:
oraz nad jezioro, na hiki i do rodziny w Kanadzie.
Było cudownie z mamą i z siostrą spędzić Dzień Matki.
Czerwiec
… a także Dzień Dziecka, tym razem w Niagara Falls.
Trudno było za to znów się pożegnać.
W czerwcu do naszego bloga podłączyłam dystrybutor kawy, dzięki czemu już wkrótce pierwszy kubek gorącej ambrozji pojawił się na moim stoliku. Wszystko dzięki serwisowi buycoffee.to i ludziom ceniącym pracę i czas internetowych twórców. Dziękuję!
Lipiec
Pierwszy raz jako obywatele obchodziliśmy urodziny Kanady (Canada Day). Najpierw w canoe (łódź typu kanadyjka, którą płynęliśmy po raz pierwszy w życiu), a potem na biało-czerwonej paradzie.
Śladami kanadyjskiej historii ruszyliśmy do Hamilton i Brantford, żeby zobaczyć gdzie powstał pierwszy Tim Hortons, telefon i szkoła rezydencjalna. Zajrzyjcie do tego wpisu po więcej informacji:
Zobacz też: Brantford, Hamilton i trzy różne historie z Kanady
Sierpień
W sierpniu wróciliśmy na road trip po wybrzeżu Georgian Bay po kilka ciekawych szlaków, pięknych widoków, wodospadów i klimat dinera z lat 50-tych.
I wymieniłam mojego 10-letniego laptopa na nowszy model – tym razem Dell XPS.
Wrzesień
Końcówką lata zaliczyliśmy słynną Canadian National Exhibition w Toronto (także po raz pierwszy ;P)
Odwiedziliśmy uroczą Elorę…
… oraz zaraz obok Elora Quarry Conservation Area.
A #barbieheimer dopadł nas w kinie samochodowym 5 Drive-In na pace pickupa.
Początkiem jesieni ruszyliśmy na pierwszy jesienny hike w Mono Cliffs Provincial Park.
A po drodze zahaczyliśmy o Rosebud Motel. Kto oglądał słynny kanadyjski sitcom Schitt’s Creek ten wie o co chodzi, a pozostałym szczerze polecam ten serial.
Październik
Jesienna aura doprowadziła nas na farmę dyniową Downey’s Farm Market, do pysznego grzanego cydru oraz dyskusji o tym czy $100 za ogromną dynie to uczciwa cena.
Chociaż niektóre plany pokrzyżowała deszczowa pogoda, piękne kolory jesieni znaleźliśmy w Rattlesnake Point Conservation Area.
W połowie pazdziernika jak większośc Polaków udałam się do urny wyborczej, choć nieco wcześniej niż rodacy w kraju.
Jak większość Kanadyjczyków miesiąc zakończyłam celebrując Halloween: dekorując dom (skromnie w porównaniu do niektórych sąsiadów), rozdając cukierki mniejszym i większym potworkom oraz spacerując po nawiedzonej duchem tego święta okolicy.
Łukasz tymczasem został wujkiem, dla nowo przybyłego na świat maluszka.
Listopad
W listopadzie odwiedziliśmy York Cementary w Toronto. Spoczywa tam między innymi sam Miles Gilbert “Tim” Horton, oraz inny hokeista NHL – Mikołaj “Nick” Harbaruk, urodzony w Drohiczynie na Podlasiu.
Odwiedziliśmy też słynne Shitt’s Creek a właściwie Goodwood, bo to tutaj, godzinę drogi od Toronto ekipa serialowa stworzyła swoje małe fikcyjne miasteczko.
Oprócz oglądania fasad budynków występujących na ekranie, na tym samym skrzyżowaniu warto wstąpić do Annina’s Bakeshop & Catering, na kawę, śniadanie lub pyszne wypieki – np. butter tarts, które osobiście uwielbiam.
Czytaj też: Przez żołądek do… Kanady – tradycyjna kuchnia kanadyjska
Przed zimą przygotowaliśmy jeszcze mini bazę noclegową dla osiedlowej pierzastej i futrzastej fauny, czyli patodeweloperka pełną parą.
Grudzień
Zima nie nadchodziła długo, ale i tak nie planowaliśmy w święta odśnieżać podjazdu, bo woleliśmy w tym czasie chodzić po plażach Georgi i Florydy oraz zajadać się smażoną rybą z frytkami.
Północna Floryda odsłoniła przed nami piękno swoich naturalnych źródeł i zaraziła bakcylem snorkelingu.
Podsumowanie 2023
Jeszcze tylko blogowe statystyki z poprzedniego roku:
W czasach popularności form krótszych niezmiennie dziękujemy za przeczytanie do końca 😉
Zapraszamy też na nasze profile na instagramie, facebooku i tiktoku, gdzie publikujemy nasze zdjęcia i krótkie formy video.
Dziękujemy, że z nami jesteście i życzymy najwspanialszego Nowego Roku 2024!
Sabina & Łukasz