Kiedy 7 lat temu zawitaliśmy do Kanady wiele rzeczy było dla nas nowych. Że inny język i inna waluta to wiadomo – mieliśmy tego pełną świadomość przed przyjazdem. Ale nie wszystkie zmiany były tak oczywiste, a raczej okazały się być zgoła nieoczywiste – jak np. inne jednostki w Kanadzie. Pamiątką po Brytyjskich kolonizatorach jest bowiem oprócz języka – imperialny system miar, który przetrwał w użyciu mimo iż oficjalnie szeroko zakrojonej konwersji w Kanadzie dokonano między 1970, a 1985 rokiem. Z przyczyn czysto pragmatycznych, czyli dopasowania się do międzynarodowych partnerów handlowych. Nie obyło się bez oporów i problematycznych pomyłek (jak na przykład zatankowanie niewystarczającej ilości paliwa do samolotu).

Kiedy zmienił się rząd federalny, proces nie został zakończony według planu i w wielu obszarach gospodarki oraz dziedzinach życia imperialne jednostki przetrwały bez większego szwanku. Zwłaszcza starsze pokolenia i mieszkańcy mniejszych miejscowości są do nich bardziej przywiązani. Tak więc mamy tutaj mały jednostkowy bajzel. Tym bardziej, że system imperialny też nie jest jednolity – Brytyjski różni się nieco od Amerykańskiego.

Masa / Jednostki w Kanadzie

To była pierwsza nowość z jaką przyszło mi się zmierzyć w Kanadzie, nie tylko w życiu codziennym podczas zakupów, ale też w czasie pracy. Niedługo po przylocie wylądowałam za ladą sklepu spożywczego, w którym co prawda wagi odmierzały gramy (taki przepis), ale codziennie przychodzili jacyś klienci, którzy z uśmiechem prosili o np. pół funta sera. W umyśle iście pitagorejska rozprawa wypluwa po chwili wynik, że trzeba odmierzyć 227 gramów. Czasem waga produktów w sklepach podawana jest w funtach, a czasem w kilogramach. Zwykle prawdopodobieństwo użycia jednostki kilogramowej wzrasta wraz z wagą danego przedmiotu lub ładunku. Z kolei droższe produkty delikatesowe, często metkowane są ceną za 100g, bo niższa cena jest przyjemniejsza dla klienckiego oka. I często jest tak, że w ulotkach promocyjnych ceny są podane za funt, a waga wybija cenę za gramy i kilogramy. Albo podawana jest waga w obu jednostkach.

W restauracjach waga steków jest podawana za to w uncjach (oz), czyli jednej szesnastej funta (np. w Keg’u). A takie masło na przykład często jest sprzedawane w porcji funtowej, chodź opisane jednostką metryczna zamiast imperialnej, czyli 454g. Jest to przejaw ,,miękkiej konwersji”, stosowanej kiedy dopuszczalny margines błędu jest większy i nie trzeba dostosowywać także  fizycznych właściwości produktu. W przypadku twardej konwersji wagę tejże kostki masła należałoby fizycznie zmienić na 500 g.

Funty standardowo dźwiga się w siłowniach, a tę ewentualną matematyczną niedogodność może rekompensować fakt, że gdyby spojrzeć z boku – nominalnie wygląda to zdecydowanie bardziej imponujaco. I swoją własną wagę lub jej mniej lub bardziej korzystną zmianę Kanadyjczycy zazwyczaj podają w funtach.

Długość / Jednostki w Kanadzie

Teoretycznie w Kanadzie obowiązuje system metryczny. Praktycznie oba systemy współistnieją, co jest nie lada utrudnieniem dla „metrycznych” imigrantów, dla których określenie, że coś jest na 15 stóp długie nie mówi w zasadzie nic (patrz: autorka tego wpisu). Ja sobie z tym poradziłam tak, że przeliczam owe wymiary na długość pociągu ułożonego z kanapek z Subway’a. Ewentualnie na jakiś ułamek tejże kanapki.

Wzrost mimo iż w dokumentach tożsamości jest podawany w centymetrach to w prywatnych rozmowach często lecą stopy i cale. Długie dystanse i przedmioty zwykle są mierzone w skali metrycznej, krótsze – to zależy gdzie. Bo w pracy częściej używany jest system imperialny, a po pracy – metryczny.

Zawody techniczne często stosują obie skale.  Nawet części do jednej maszyny mogą pochodzić z różnych krajów i w różnych skalach być produkowane. Budowlanka i stolarstwo używają głównie jednostek imperialnych. Jeśli chcielibyście pracować na construction to waszym najlepszym przyjacielem zostanie popularny two by four, jak zwyczajowo określa się deskę o wymiarach 2 na 4 cale, na której opiera się praktycznie całe budownictwo w Kanadzie. Co ciekawe ta deska wcale nie ma takiego wymiaru, bo pierwotny materiał troche się uszczupla w trakcie obróbki.

Płyty gipsowe, wiórowe, sklejki, gwoździe i śruby, ale też elementy hydrauliczne najczęściej dostosowane są do jednostek imperialnych. A Łukasz w swojej pracowni to jeszcze coś czasem bredzi o thou’ach (1/1000 cala) i tenths’ach (1/10000 cala).

Powierzchnia / Jednostki w Kanadzie

Stopy kwadratowe – na rogatego jelenia cóż to jest za ustrojstwo. Tu nawet kanapki z Subway’a nie pomogą. A są jeszcze przecież kwadratowe jardy i mile. Rozmiar kartek papieru też jest inny i ci bardziej pedantyczni mogą odczuwać pewien dyskomfort zestawiając ze sobą dokumenty z Polski (rozmiar A4) i z Kanady (rozmiar Letter), bo krawędzie nie będą się zgadzać. Foliowe koszulki też nie będą pasować. I nic nie poradzisz.

Pojemność / Jednostki w Kanadzie

Benzynę w Kanadzie kupuje się w litrach, ale już w USA tankujemy galonami.  Warto znać przybliżoną pojemność swojego baku wyrażoną w galonach w trakcie podróży po USA. W artykułach spożywczych działa to podobnie jak w przypadku wagi.

Płynnych ozów (uncji płynu – fl. oz.) nie ogarniamy w najmniejszym nawet stopniu, ale spokojnie da się żyć z tą ułomnością bez przeliczania. Zwłaszcza kiedy nie ma się zbytniej styczności z alkoholami,  bo takie np. wino w restauracjach –  jeśli sprzedawane w butelkach to w litrach i mililitrach, ale już ,,na kieliszki’ najczęściej oferowane jest w uncjach.

Rozmiary kubków kawy np. w Tim Hortons tak naprawdę też są wyrażane w uncjach, ale nam zwykłym śmiertelnikom wystarczy wiedzieć czy chcemy mały, średni, duży czy extra duży. W tutejszych przepisach kulinarnych bardzo często są uncje płynne i cups (8 uncji). Ten problem można rozwiązać zakupem odpowiednich mierników, albo… niekorzystaniem z tych przepisów 😉

Temperatura / Jednostki w Kanadzie

Mimo, iż zmiany na stopnie Celsjusza dokonano w Kanadzie w 1975 roku to w kulinariach nadal rządzą Farenheit’y. Nie ogarniam ich po dziś dzień, choć nasz poprzedni piekarnik mówił tylko tym językiem. Przepisy tak samo. Temperatura powietrza potocznie podawana jest najczęściej w Farenheitach, co sprawia że „na minusie” nie jesteśmy w Kanadzie tak często jakby się mogło wydawać. Ale nie ma się co cieszyć kiedy Kanadyjczyk mówi, że w weekend będzie ocieplenie do 35 stopni. Nawet nie myśl o wyciąganiu bikini z szafy, bo oznacza to niewiele więcej niż to, że prawdopodobnie nie wywiniesz patriotycznego orła na skutym lodem chodniku. Także od 1975 roku deszcz w Kanadzie pada w milimetrach, a śnieg w centymetrach.

Odległość i prędkość / Jednostki w Kanadzie

O ile w piosence Nickelback ,,Million miles an hour” mile brzmią zdecydowanie lepiej, to nam mimo wszystko łatwiej operować kilometrami. W Kanadzie nie ma z tym problemu, bo znaki informujące o odległościach oraz te regulujące prędkość używają skali kilometrowej, ale jak tylko przekraczamy granice z USA nie da się nie zauważyć tej różnicy. Niektóre samochody mają podwójną skalę na liczniku, nasz niestety do nich nie należał. Czasami mieliśmy akurat taką nawigacje, która konwertowała dopuszczalne prędkości, ale zwykle musieliśmy przeliczać sobie sami na bieżąco. Potem zrobiliśmy sobie uniwersalną tabelkę.

Nigdy nie zapomnę natomiast jak kiedyś niepewny swoich możliwości Łukasz poprosił mnie o przeliczenie 75 mil na godzinę. Podając mu wynik równy 120km miałam okazję obserwować jak powoli, od krańca kącika ust wzdłuż całej linii styku warg rysuje mu się na twarzy subtelny rogalik zadowolenia. Jednocześnie czułam, że z każdym tym mikro ruchem jego ust samochód coraz to bardziej, aczkolwiek płynnie przyśpiesza sterowany pedałem gazu pod jego prawą nogą. Czasem tak niewiele potrzeba mu do szczęścia 😉

Warto zaznaczyć, że transport to dziedzina w której kanadyjskie przejednostkowanie poszło bodajże najlepiej pod względem konsekwencji i skuteczności. Mimo to nie zdziwcie się jeśli dalsze odległości między miejscowościami (a takich jest bardzo dużo w Kanadzie i USA), ktoś wam poda liczone w… godzinach. ,,Godzinach drogi” dokładnie, czyli np z Toronto do Ottawy są  4 i pół godziny drogi. A z Toronto na Florydę są dwa dni drogi 😉 

Przecinki i kropki w zapisie liczb

Miejsca dziesiętne w Kanadzie oddzielamy kropką, a nie przecinkiem (ten służy do oddzielania tysięcy). Zatem to co w Polsce zapisalibyśmy jako 1 500,29 tutaj będzie wyglądało tak: 1,500.29. Klawiatura w sekcji z cyframi ma kropkę zamiast przecinka więc spoko, tylko jak się coś ręcznie wypełniało to trzeba było pamiętać. Mój osobisty z tym problem polega na tym, że w domu korzystam z laptopa kupionego jeszcze w Polsce (#jeszczedobry) co jest super kiedy działam coś on-line w Polsce, ale skutkuje permanentnym rozdwojeniem jaźni. Strony polskie – przecinek, strony kanadyjskie – zawsze kropka.

Myślisz, że to banał i nie ma co się nad tym rozwodzić? To wyobraź sobie, że musisz iść do banku, żeby anulowali Ci zrobiony on-line przelew na spłatę karty kredytowej, bo przez pomyłkę zamiast 60 dolarów i 50 centów przelałeś 6050 dolarów. Bo system miał gdzieś Twój przecinek i poprawił po swojemu. I te kilka par zdumionych i trochę rozbawionych oczu patrzących to na Ciebie to na siebie i pytających JAK? jak to się stało? (kilka par, bo oczywiście zwykły kasjer nie ogarnie tematu i musi zawołać przełożonych). Mi się to już dwa razy przytrafiło i teraz sprawdzam po 10 razy zanim kliknę zatwierdź.

Albo jak musisz się nauczyć od nowa pisać cyfry, bo jedynka którą znasz od przedszkola tutaj bardziej przypomina siódemkę, a ta nieszczęsna siódemka z paskiem w tali to jakiś finezyjny odmieniec. Eh… Nie takie łatwe to jest.

Czas

System 24-godzinny wydaje mi się być o niebo lepszy i praktyczniejszy niż 12-godzinny z końcówkami AM i PM, dlatego wszędzie gdzie tylko mogę (i wiem, że będę zrozumiana) używam tego właśnie. Ale nie wszędzie mogę. Jak Kanadyjczyk usłyszy, że spotkamy się o 20tej to systemowy error wyświetli na jego twarzy komunikat treści ,,Page not Found”. Bo to jest absolutnie poza jego skalą.

Daty

Albo te daty zaczynające się od miesiąca i fakt, że czasem format jest taki, a czasem inny. Z datami powyżej dnia dwunastego to jeszcze jakoś idzie, ale poniżej to mam zawsze zagwozdkę co autor miał na myśli. Ja to już wolę pisać ten miesiąc słownie, żeby było jasne. Byłoby spoko gdyby zawsze był ten miesiąc na początku, no bo w końcu tak się mówi, ale trochę więcej konsekwencji by się przydało. No i te kalendarze, które nie wiedzieć czemu tak bezlitośnie przecinają ukochane weekendy na pół, umieszczając niedzielę na początku, a sobotę na końcu tygodnia. Weekendowego wyjazdu nie da się jedną kreską zaznaczyć.

Ten jednostkowy miszmasz to tylko cześć odkrywania świata na nowo, którego doświadczyliśmy w Kanadzie. Z biegiem czasu efekt nowości się zacierał i wszystko powszedniało. Niemniej sami teraz przy okazji urządzania nowego domu operowaliśmy miedzy sobą dwoma systemami. Wygląda na to, że mi jednak cale weszły mocniej niż Łukaszowi 😉

Ponieważ głównym partnerem handlowym Kanady są Stany Zjednoczone (ale nie tylko) transakcje międzynarodowe muszą być zawierane zarówno w jednostkach amerykańskich, jak i metrycznych. Obecnie w szkolnictwie odchodzi się od nacisku na system metryczny i naucza się obu systemów, tak aby absolwenci szkół byli przygotowani do życia w rynkowych realiach (w Ontario od 2005 roku). Stąd i nasza rada, że jeżeli rozważacie karierę na kanadyjskim lub amerykańskim rynku pracy warto oprócz języka, nauczyć się także ichniejszych jednostek. W razie czego pomocny może być także dobry konwerter jednostek.

Sabina

PS Jajka! Jajka sprzedaje się w tuzinach, a nie w dziesiątkach :p